piątek, 14 sierpnia 2015

Cudowne wakacje !



Najlepsze wakacje !!!!

W tym roku wakacyjny wyjazd w całości zaplanował mój mąż, nie wiem jak jest w innych małżeństwach.. ale jak MÓJ mąż coś planuje to drżę - i to nie z radości niestety.
Wyjazd do Chorwacji, miejscowość Tisno, bo mój kochany mąż kupił sobie zabawkę, małą łódkę, właściwie ponton, no ale oczywiście z silnikiem, bo inaczej byłaby nuda... Niby super ..
niby?? niby?? wredna baba męża nie docenia, a to skarb przecież największy, jakbym ja miała takiego... - 
spoko, spoko.. już tłumaczę :-)

Kiedy rozmawialiśmy o wakacjach, powiedziałam wyraźnie, że marzę o wakacjach w ciepłych krajach, gdzie jest all inclusive ~ czyt. nie muszę gotować obiadów !!!; 
ale O K zapomniałam, że mój kochający mąż wie lepiej niż ja co jest dla mnie dobre, że ma niewielkie problemy z pamięcią (nasza ostatnia podróż do Chorwacji była dla mnie totalną porażką), że ma problemy ze słuchem, bo nie dosłyszał moich propozycji... O K !!!
Jednym słowem, moje nastawienie do wakacyjnego wyjazdu - do bani !!
Wyedukowana i dużo mądrzejsza niż jeszcze całkiem niedawno postanowiłam: zmienić swoje nastawienie

N i e s a m o w i t e, że naprawdę można to zrobić, sama byłam zaskoczona, ale to działa ! I wcale nie jest takie trudne, a jak już zmienisz ten strasznie dołujący punkt widzenia, na lepszy model jest dużo lżej na duszy i masz czas na fajne rzeczy do zrobienia (a nie tylko siedzenie w miejscu patrzenie w jeden punkt z myślą kołaczącą po głowie "jak On mógł to zrobić? czy On nie w ogóle myśli? itd. itd. itd.) no i miejsce w mózgu na zarejestrowanie dobrych stron zaistniałej sytuacji : WRESZCIE WAKACJE !!!!

Fajnie, że gorąco !!  ale jak ja się pokażę w stroju kąpielowym??????

Jest woda, jest plaża, jest łódka... tylko strój na dupsko i GO !! 
noooo... tylko miałam schudnąć, ale jakoś nie wyszło... 




W tym roku to miał być ten rok, gdzie miałam być taka piękna, taka ładna, taka zgrabna, taka wysportowana (przecież śledzę FanPage Ewy Chodakowskiej)  i w ogóle .. wiesz .. taka ....

A jestem sobą :-( I to dość dużą sobą (podobno w pierwszym roku w Szwecji wszystkie kobiety tyją, takie powietrze, tak powiedziała mi koleżanka i tej wersji będę się kurczowo trzymać !

Więc jestem - sobą - kurde !! i to cały rok starsza niż w zeszłym roku.. ehhh
Przecież ten mój celullit i te fałdy i to wszystko, czego jest za dużo i za brzydkie, albo w ogóle obrzydliwe, jak mam zamknięte oczy widzę wszystko BARDZO dokładnie i WIEM jaka jestem, przecież się znam, mam lustro, nie?

no dobra, no dobra, ogarnij się !!! tydzień upałów, 40 stopni Celsjusza i ... co ?

Halooooo, przecież miałam w końcu się pokochaćzaakceptować taką jaką jestem, przecież nawet wiele razy mi się wydawało, że to już mi się udało, że ten temat jest załatwiony i pogodziłam się z rzeczywistością i żyję pełnią życia. Tylko dlaczego jak mam zdjąć te wszystkie ubrania.. i założyć strój kąpielowy ta moja pewność siebie kruszeje, podstępne myślątka podsuwają mi koszmarne obrazy i dręczące myśli... a kysz!!  

Szybko zakładam strój kąpielowy
... przecież jest śliczny i klapeczki do niego pasują - idealnie !
...i przecież mam ślicznie pomalowane paznokcie 
...i świeżo zrobione stopy, są takie miękkie i śliczne... 
... ufffff trochę lepiej...
powoli otwieram oczy.. jeszcze obrazy idealnych pań z magazynów próbują mnie atakować pod powiekami, ale nie dam się, a co !!

patrzę na odbicie w lustrze .. (nie w dół bo wtedy wszystko jakieś większe, a i tak tylko JA to widzę) .. patrzę na siebie w lustro .. 

ej, wydawało mi się, że mam większy brzuch, odwracam się aby przywitać mojego wroga - cellulit, a tam, ej myślałam, że tam są KRATERY !! a on jest taki normalny, jest, ale nie taki straszny - i wtedy już mi całkiem łatwiej.. postanawiam

1- patrząc w lustro porównywać się z moim wyobrażeniem siebie (ZAWSZE wypadam bosko !!), a nie z paniami z okładek z czasopism FIT,
2 - nie porównywać się z innymi kobietami na plaży (i tak nigdy nie wiem do której jestem "podobna" z figury);
3 - korzystać z życia !! pływać (a nie katować się myślami, że jak będę wychodzić z wody to: wszyscy zobaczą -  czyt. MNIE), wskakiwać do wody (a nie zastanawiać się jak beznadziejnie to musi wyglądać, bo nie umiem skakać "na główkę" i zawsze zatykam nos, bo nie radzę sobie z tą słoną wodą w nosie),
4 - biegać i skakać i brodzić w wodzie nogami i leżeć na ręczniku jak mi wygodnie, a nie jak "ładniej wyglądam" i zamknąć oczy i wystawić buzię do słońca i cieszyć się tak po prostu .. wiatrem, który rozwiewa mi włosy, wodą, która chłodzi moje ciało, ręcznikiem na którym mogę się wygodnie położyć, synem, który kocha mnie taką jaka jestem i uważa, że jestem piękna.. 
taka właśnie jaka jestem, synem, który zasłania mój brzuch, albo piersi, aby nikt obcy ich nie oglądał bo są dla niego CENNE i WARTOŚCIOWE.. 


Postanowiłam mu uwierzyć i cieszyć się tym - to cudowne uczucie !!

Przeżyłam najpiękniejsze wakacje w moim życiu !!! 

Pierwszy raz w życiu byłam wolna. Wolna od kompleksów, wolna od zazdrości wszystkim ładniejszym i zgrabniejszym i młodszym... 

Pierwszy raz w życiu czułam się sobą, czułam się spójna wewnętrznie.

Pierwszy raz w życiu odważyłam się być dla siebie łagodna i wyrozumiała, to cudowne uczucie.

Pierwszy raz w życiu poczułam się naprawdę piękna (choć często byłam szczuplejsza i młodsza).




To cudowne i wspaniałe uczucie.. nie chcę go puszczać, chcę zatrzymać !! na zawsze !!     

Nie dlatego, że jestem jakaś wyjątkowa, tylko dlatego - że JESTEM.

Z całego serca pragnę, aby każda kobieta czuła to w sobie, to nie jest pycha, nie ma w tym dumy raczej .. wdzięczność.. radość.. pokój.. chęć podzielenia się tym z innymi.

przyjechałam do domu z tą radością i energią... i opowiadam.. opowiadam.. (oj czasem potrafię gadać) i koleżanka pyta: 

- ale jak to zrobiłaś ? 
- to był proces, chciałam pokochać siebie już dawno.. - mówię 
- ale.. jak..?

zaczęłam się zastanawiać.. położyłam się spać.. rano kiedy szykowałam się do szkoły otworzyłam szafkę, a na drzwiach kartka.. Oj, no TAK !
Proces zmiany zaczął się dużo wcześniej, myślałam o tym długo, ale często nie mogłam sobie z tym poradzić, postanowiłam się modlić, przecież Bóg wysłuchuje modlitw.. więc postanowiłam wydrukować i powiesić na szafce i modlić się.. i jak to się stało, potem zapomniałam.. 
czasem takie niewdzięczne ze mnie stworzenie, chociaż nie chcę .. tak jakoś samo wychodzi...

Było w tym dużo mojej pracy, ale był też ktoś kto mi pomógł :-) bez Niego nie dałabym rady, kiedy zaczynałam .. płakałam i wołałam o cud, BŁAGAŁAM o cud !!

Tak odległe i nierealne wydawało mi się to 
co dostałam i czym mogę się radować dziś :-)
















poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Początek mojego blogowania

No i zaczynam od nowa, trzeci raz, bo chciałam być taka mobilna i piszę na komórce.. a tu telefon.. wiadomość na messenger... I najgorsze: WYGASZACZ EKRANU !!! Fajnie z jego strony, że oszczędza energię, tylko szkoda, że za każdym razem kasuje co napisałam...
Nawet nie wiem jak to będzie wyglądać.. chciałabym aby było takie ładne.. ale zobaczymy.. piszę coraz szybciej.. jakbym bała się, że się rozmyślę.. że zrezygnuje kiedy po raz kolejny kochany wygaszacz przypomni o sobie :-)

Dlaczego ??? Dlaczego ludzie piszą bloga ? Dlaczego JA chcę go pisać ?
Dużo tego w mojej głowie.. gonią się te myślątka i chcą wyjść....
Givande liv - Owocne życie, bo chcę i pragnę z całego serca aby każdy takie miał !!! 
Takie życie, w którym czujemy się dobrze, które nas podnosi, inspiruje, to ludzie, którzy nas otaczają... to relacje jakie z nimi mamy, to sposób w jaki patrzymy na siebie, na innych, jak radzimy sobie z cierpieniem.. miłością...
Czytam, ogladam, słucham... kiedy czuję w środku to uczucie radości, ekscytacji, euforii, że to co się dowiedziałam jest cenne, jest proste i przystępne.. jest wzbogacające. .. wtedy rośnie we mnie to uczucie i chcę się tym dzielić !!!
Nie chcę zatrzymywać tego tylko dla siebie...
Jeśli jest to dla Ciebie pomocne, inspirujące, bliskie... podziel się ze mną kawałkiem siebie - komentuj :-)
Dla kogo ? Jestem kobietą i piszę dla kobiet, to dla mnie naturalne i takie oczywiste :-) nie oznacza to, że mężczyzna nie jest tu mile widziany... jeśli znajdzie coś dla siebie, coś co pomoże zrozumieć skomplikowany kobiecy umysł... hmmm to napisz o tym, będę z siebie baaardzo dumna ; -)
Jestem żoną, mamą (wg. mojego syna najlepszą), córką, siostrą, kuzynka,  przyjaciółką, uczennicą i nauczycielem, bywam pomocna i potrzebuję pomocy - jestem kobietą. Dużo tego w sobie mieścimy :-)
Kilka lat prowadziłam swoją firmę, pracownię reklamy, jednak to co najbardziej lubiłam w swojej pracy to: ludzie. Kocham z nimi rozmawiać, słuchać, jeśli tylko mogę i potrafię - pomóc :-) 
Dlatego rozpoczęłam studia podyplomowe i w tym roku zostałam oficjalnie coachem. Dużo różnych dróg przewędrowałam w swoim życiu, długo to trwało, często było boleśnie, ale spotkałam na swojej drodze Boga. Jak czasem na to patrzę, to myślę że On zawsze był, a ja zawsze Go szukałam.. tylko często wszystko inne było dla mnie atrakcyjniejsze, bardziej podniecające i przystępne "od zaraz".. więc zamykałam oczy i z uśmiechem poddawałam się fali.. teraz jest inaczej. To jestem ja, nie lubię opowiadać teologii, ale On jest częścią mnie i tak już zostanie. 
Od roku mieszkam w Szwecji i poznaję wszystko od nowa, nowe środowisko, nowy dom, nowy język.. jeszcze jestem radosna, chociaż mówią że to przejdzie... zobaczymy :-)