W tym roku wakacyjny wyjazd w całości zaplanował mój mąż, nie wiem jak jest w innych małżeństwach.. ale jak MÓJ mąż coś planuje to drżę - i to nie z radości niestety.
Wyjazd do Chorwacji, miejscowość Tisno, bo mój kochany mąż kupił sobie zabawkę, małą łódkę, właściwie ponton, no ale oczywiście z silnikiem, bo inaczej byłaby nuda... Niby super ..
- niby?? niby?? wredna baba męża nie docenia, a to skarb przecież największy, jakbym ja miała takiego... -
spoko, spoko.. już tłumaczę :-)
Kiedy rozmawialiśmy o wakacjach, powiedziałam wyraźnie, że marzę o wakacjach w ciepłych krajach, gdzie jest all inclusive ~ czyt. nie muszę gotować obiadów !!!;
ale O K zapomniałam, że mój kochający mąż wie lepiej niż ja co jest dla mnie dobre, że ma niewielkie problemy z pamięcią (nasza ostatnia podróż do Chorwacji była dla mnie totalną porażką), że ma problemy ze słuchem, bo nie dosłyszał moich propozycji... O K !!!
Jednym słowem, moje nastawienie do wakacyjnego wyjazdu - do bani !!
Wyedukowana i dużo mądrzejsza niż jeszcze całkiem niedawno postanowiłam: zmienić swoje nastawienie.
N i e s a m o w i t e, że naprawdę można to zrobić, sama byłam zaskoczona, ale to działa ! I wcale nie jest takie trudne, a jak już zmienisz ten strasznie dołujący punkt widzenia, na lepszy model jest dużo lżej na duszy i masz czas na fajne rzeczy do zrobienia (a nie tylko siedzenie w miejscu patrzenie w jeden punkt z myślą kołaczącą po głowie "jak On mógł to zrobić? czy On nie w ogóle myśli? itd. itd. itd.) no i miejsce w mózgu na zarejestrowanie dobrych stron zaistniałej sytuacji : WRESZCIE WAKACJE !!!!
Fajnie, że gorąco !! ale jak ja się pokażę w stroju kąpielowym??????
Jest woda, jest plaża, jest łódka... tylko strój na dupsko i GO !!
noooo... tylko miałam schudnąć, ale jakoś nie wyszło...

W tym roku to miał być ten rok, gdzie miałam być taka piękna, taka ładna, taka zgrabna, taka wysportowana (przecież śledzę FanPage Ewy Chodakowskiej) i w ogóle .. wiesz .. taka ....
A jestem sobą :-( I to dość dużą sobą (podobno w pierwszym roku w Szwecji wszystkie kobiety tyją, takie powietrze, tak powiedziała mi koleżanka i tej wersji będę się kurczowo trzymać !)
Więc jestem - sobą - kurde !! i to cały rok starsza niż w zeszłym roku.. ehhh
Przecież ten mój celullit i te fałdy i to wszystko, czego jest za dużo i za brzydkie, albo w ogóle obrzydliwe, jak mam zamknięte oczy widzę wszystko BARDZO dokładnie i WIEM jaka jestem, przecież się znam, mam lustro, nie?
no dobra, no dobra, ogarnij się !!! tydzień upałów, 40 stopni Celsjusza i ... co ?
Halooooo, przecież miałam w końcu się pokochać, zaakceptować taką jaką jestem, przecież nawet wiele razy mi się wydawało, że to już mi się udało, że ten temat jest załatwiony i pogodziłam się z rzeczywistością i żyję pełnią życia. Tylko dlaczego jak mam zdjąć te wszystkie ubrania.. i założyć strój kąpielowy ta moja pewność siebie kruszeje, podstępne myślątka podsuwają mi koszmarne obrazy i dręczące myśli... a kysz!!
... przecież jest śliczny i klapeczki do niego pasują - idealnie !
...i przecież mam ślicznie pomalowane paznokcie
...i świeżo zrobione stopy, są takie miękkie i śliczne...
... ufffff trochę lepiej...
powoli otwieram oczy.. jeszcze obrazy idealnych pań z magazynów próbują mnie atakować pod powiekami, ale nie dam się, a co !!
patrzę na odbicie w lustrze .. (nie w dół bo wtedy wszystko jakieś większe, a i tak tylko JA to widzę) .. patrzę na siebie w lustro ..
ej, wydawało mi się, że mam większy brzuch, odwracam się aby przywitać mojego wroga - cellulit, a tam, ej myślałam, że tam są KRATERY !! a on jest taki normalny, jest, ale nie taki straszny - i wtedy już mi całkiem łatwiej.. postanawiam:
1- patrząc w lustro porównywać się z moim wyobrażeniem siebie (ZAWSZE wypadam bosko !!), a nie z paniami z okładek z czasopism FIT,
2 - nie porównywać się z innymi kobietami na plaży (i tak nigdy nie wiem do której jestem "podobna" z figury);
3 - korzystać z życia !! pływać (a nie katować się myślami, że jak będę wychodzić z wody to: wszyscy zobaczą - czyt. MNIE), wskakiwać do wody (a nie zastanawiać się jak beznadziejnie to musi wyglądać, bo nie umiem skakać "na główkę" i zawsze zatykam nos, bo nie radzę sobie z tą słoną wodą w nosie),
4 - biegać i skakać i brodzić w wodzie nogami i leżeć na ręczniku jak mi wygodnie, a nie jak "ładniej wyglądam" i zamknąć oczy i wystawić buzię do słońca i cieszyć się tak po prostu .. wiatrem, który rozwiewa mi włosy, wodą, która chłodzi moje ciało, ręcznikiem na którym mogę się wygodnie położyć, synem, który kocha mnie taką jaka jestem i uważa, że jestem piękna..
taka właśnie jaka jestem, synem, który zasłania mój brzuch, albo piersi, aby nikt obcy ich nie oglądał bo są dla niego CENNE i WARTOŚCIOWE..
Postanowiłam mu uwierzyć i cieszyć się tym - to cudowne uczucie !!
Przeżyłam najpiękniejsze wakacje w moim życiu !!!
Pierwszy raz w życiu byłam wolna. Wolna od kompleksów, wolna od zazdrości wszystkim ładniejszym i zgrabniejszym i młodszym...
Pierwszy raz w życiu odważyłam się być dla siebie łagodna i wyrozumiała, to cudowne uczucie.
Pierwszy raz w życiu poczułam się naprawdę piękna (choć często byłam szczuplejsza i młodsza).
To cudowne i wspaniałe uczucie.. nie chcę go puszczać, chcę zatrzymać !! na zawsze !!
Nie dlatego, że jestem jakaś wyjątkowa, tylko dlatego - że JESTEM.
Z całego serca pragnę, aby każda kobieta czuła to w sobie, to nie jest pycha, nie ma w tym dumy raczej .. wdzięczność.. radość.. pokój.. chęć podzielenia się tym z innymi.
przyjechałam do domu z tą radością i energią... i opowiadam.. opowiadam.. (oj czasem potrafię gadać) i koleżanka pyta:
- ale jak to zrobiłaś ?
- to był proces, chciałam pokochać siebie już dawno.. - mówię
- ale.. jak..?
zaczęłam się zastanawiać.. położyłam się spać.. rano kiedy szykowałam się do szkoły otworzyłam szafkę, a na drzwiach kartka.. Oj, no TAK !
Proces zmiany zaczął się dużo wcześniej, myślałam o tym długo, ale często nie mogłam sobie z tym poradzić, postanowiłam się modlić, przecież Bóg wysłuchuje modlitw.. więc postanowiłam wydrukować i powiesić na szafce i modlić się.. i jak to się stało, potem zapomniałam..
czasem takie niewdzięczne ze mnie stworzenie, chociaż nie chcę .. tak jakoś samo wychodzi...
Było w tym dużo mojej pracy, ale był też ktoś kto mi pomógł :-) bez Niego nie dałabym rady, kiedy zaczynałam .. płakałam i wołałam o cud, BŁAGAŁAM o cud !!
Tak odległe i nierealne wydawało mi się to
co dostałam i czym mogę się radować dziś :-)






Brak komentarzy:
Prześlij komentarz